Czerwiec 2023

Raz na tysiąc lat tajemnicza burza promieniowania kosmicznego uderza w Ziemię

Naukowcy odkryli, że mniej więcej raz na tysiąc lat dochodzi do gwałtownego uwalniania izotopu węgla C14 do atmosfery, który mogą tworzyć potencjalnie niszczycielskie burze radiacyjne. Astronomowie mają kilka hipotez na temat tego, co mogło spowodować to zjawisko. Jednak szczegółowe badanie tych wydarzeń czyni ich przyczynę jeszcze bardziej tajemniczą.



Cząstki o wysokiej energii zderzają się z atomami azotu w górnej atmosferze, tworząc radioaktywny węgiel-14, najdłużej żyjący radioaktywny izotop węgla, który wchodzi w planetarny cykl węglowy i jest pobierany przez rośliny. Oznacza to, że słoje pradawnych drzew pomogą naukowcom dowiedzieć się, co powodowało obfitość węgla-14 w odległej przeszłości.

 

Dziesięć lat temu naukowcy znaleźli wyjaśnienie niewielkich zmian w węglu-14 w ciągu ostatniego tysiąca lat, ale ogromny skok w 774 AD natychmiast ich zaintrygował. Nowe badanie przeprowadzone przez naukowców z różnych dziedzin również znalazło się w ślepym zaułku. W 2012 roku zespół kierowany przez fizyka Fusę Miyake z Uniwersytetu Nagoya odkrył skok węgla 14 w 774 w słojach japońskich drzew. Od tego czasu potwierdzono, że zjawisko to ma charakter globalny i zostało nazwane na cześć Miyake.

 

Globalne wydarzenia o podobnej skali potwierdzono w 993 r., a także w 660, 5259, 5410 i 7176 r. p.n.e. Zidentyfikowano również kilka mniejszych wydarzeń. Dr Benjamin Pope z University of Queensland nazwał nowe badanie najbardziej wszechstronnym badaniem wydarzeń Miyake, jakie kiedykolwiek przeprowadzono. Przyznaje jednak, że nie rozwiązało to zagadki, a jedynie ją zaostrzyło.

 

 

Pierwsza hipoteza dotycząca wydarzeń Miyake głosiła, że ​​zjawiska te zostały spowodowane przez potężne rozbłyski słoneczne. Gdyby tak się stało dzisiaj, większość naszych satelitów, a także kable internetowe i linie energetyczne uległyby zniszczeniu, wprowadzając społeczeństwo w chaos.Okazuje się, że jeśli hipoteza jest poprawna, to wydarzenia Miyake wkrótce zbiegną się ze szczytami cyklu słonecznego. Jednak naukowcy nie byli w stanie znaleźć na to żadnych dowodów. Uważa się, że aktywność słoneczna wzmacnia wiatr słoneczny i pomaga chronić Ziemię przed promieniowaniem kosmicznym. Jednocześnie naukowcy nie negują możliwości takiego scenariusza.

 

Według innej wersji wydarzenia Miyake mogą być spowodowane wybuchami supernowych lub innymi wydarzeniami kosmicznymi. Jednak żadne wydarzenie Miyake nie zbiegło się z żadną ze znanych supernowych w ostatnim tysiącleciu, co oczywiście odrzuca tę hipotezę. Chociaż autorzy nie byli w stanie wyjaśnić tych wydarzeń, dowiedzieli się czegoś bardzo ważnego. Co najmniej jedno wydarzenie Miyake trwało ponad rok, podczas gdy inne prawdopodobnie trwały nawet dłużej.

 

To doprowadziło uczonych do  hipotezy, że zamiast jednorazowej eksplozji czy błysku mogliśmy zaobserwować rodzaj astrofizycznej burzy. 

Dodaj komentarz

loading...

Astrofizycy zaproponowali zacienienie Ziemi za pomocą pyłu kosmicznego w celu zwalczania ocieplenia

Astrofizycy zaproponowali umieszczenie dużych mas pyłu na orbicie Ziemi w celu walki z globalnym ociepleniem. Pomysł został zgłoszony przez Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics.

 

W ciągu ostatnich kilku dekad naukowcy doszli do wniosku, że klimat stopniowo się ociepla w wyniku działalności człowieka. Wynika to rzekomo z wpływu wytworzonego przez człowieka dwutlenku węgla, który tworzy efekt cieplarniany. Bardzo długo wyśmiewano pomysły znane jako chemtrails na temat tego, że ktoś celowo zasiewa chmury, aby modyfikować klimat. Jednak z biegiem czasu okazało się, że ta wyśmiewana teoria spiskowa staje się naukowym postulatem.

 

Jako możliwe rozwiązanie problemu wzrastającej średniej temperatury na Ziemi podaje się indukowanie celowego spadku mocy promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi. Eksperci już całkiem otwarcie i bez antyszurskiego chichotu postulują rozpylanie aerozoli w atmosferze w celu stworzenia kontrolowanej „wulkanicznej zimy”.

 

Astrofizycy idą nawet krok dalej i rozważają opcje umieszczenia czynników zaciemniajacych bezpośrednio w kosmosie, a konkretnie na orbicie. Autorzy opisują różne możliwe właściwości cząstek pyłu, ich liczbę i orbity, które najlepiej nadają się do rozwiązania problemu. 

 

Naukowcy odkryli, że wystrzelenie pyłu z Ziemi do punktu L1 Lagrange'a między Ziemią a Słońcem stworzyłoby skuteczny filtr przeciwsłoneczny, ale wymagałoby nadmiernych nakładów finansowych i wysiłku. Ponadto wiatr słoneczny będzie nieustannie wywiewał cząsteczki pyłu, a rezerwy pyłu będą musiały być jakoś odnawiane.

 

Jako alternatywę autorzy sugerują użycie pyłu księżycowego. Uważają, że może to być tani i skuteczny sposób na zacienienie Ziemi. Fizycy symulowali wystrzelenie księżycowego pyłu z platformy na powierzchni Księżyca w kierunku Słońca. Okazało się, że „wrodzone” właściwości pyłu księżycowego z powierzchni są w sam raz dla jego skutecznego działania jako filtru przeciwsłonecznego. 

 

Podczas symulacji pył był wystrzeliwany w różnych kierunkach, aż do znalezienia optymalnych trajektorii skierowanych w kierunku L1. Dzięki tej technologii konserwacja ekranu będzie znacznie łatwiejsza i tańsza. Jednocześnie naukowcy zauważają, że nie są specjalistami od rakiet i klimatologii, a jedynie oferują nowy pomysł jako jedną z możliwych opcji.

Dodaj komentarz

loading...

Fizycy poprosili ochotników o przesłanie zdjęć tajemniczych wyładowań atmosferycznych

Naukowcy uruchomili projekt Spritecular Citizen Science, aby zebrać dane na temat duszków i innych rzadkich wyładowań atmosferycznych na dużych wysokościach. Zostało to zgłoszone na stronie internetowej projektu.

Duszki vel sprite wyglądają jak czerwonawe błyski. Występują nad chmurami cumulonimbus znacznie wyżej niż zwykłe błyskawice, na wysokości 50-100 kilometrów lub wyżej. Są trudne do zauważenia i zostały wiarygodnie wykryte po raz pierwszy dopiero w 1989 roku, ale natura sprite'ów wciąż nie jest do końca jasna.

 

W związku z tym Burku Kosar z amerykańskiego Goddard Space Flight Center postanowił zebrać bazę danych na dużą skalę w celu zbadania tego zjawiska. Dlatego w ramach nowego projektu każdy będzie mógł zarejestrować się na stronie projektu, przejść szkolenie i rozpocząć zamieszczanie zdjęć, wskazując rodzaj zrzutu oraz czas i miejsce strzelania. 

 

Na podstawie zebranych obrazów badacze stworzą obszerną bazę amatorskich obserwacji wyładowań, która będzie dostępna dla innych naukowców i pozwoli na bardziej szczegółowe badania tych zjawisk.

Dodaj komentarz

loading...

Europejska Agencja Kosmiczna opublikowała „przerażające” dźwięki ziemskiego pola magnetycznego

Naukowcy z Politechniki Duńskiej wzięli sygnały magnetyczne zarejestrowane przez satelity Swarm Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i przetworzyli je na dźwięk. Nagranie audio zostało opublikowane na oficjalnej stronie internetowej ESA.

 

Pole magnetyczne Ziemi jest polem generowanym przez prądy elektryczne w wyniku ruchu prądów konwekcyjnych mieszaniny stopionego żelaza i niklu w zewnętrznym jądrze Ziemi. Chroni planetę przed promieniowaniem kosmicznym i naładowanymi cząsteczkami emitowanymi przez Słońce.

Wystrzelone w 2013 roku trzy satelity Swarm ESA mierzą sygnały magnetyczne pochodzące z Ziemi. Odebrane dane zostały zamienione na dźwięk. Ścieżka dźwiękowa ma być odtwarzana przez głośniki na jednym z placów w Kopenhadze od 24 do 30 października 2022 roku.

„Może to zabrzmieć koszmarnie i przerażająco, ale dokładnie tak brzmi pole magnetyczne naszej planety, od którego zależy nasze życie. Dostaliśmy dostęp do nagłośnienia składającego się z ponad 30 wkopanych w ziemię głośników. Dostroiliśmy je tak, aby każdy głośnik reprezentował inne miejsce na Ziemi i pokazał, jak nasze pole magnetyczne zmieniało się w ciągu ostatnich 100 000 lat” – zauważyli naukowcy.

Zdaniem naukowców celem tego wydarzenia jest przypomnienie ludziom o znaczeniu ziemskiego pola magnetycznego, od którego zależy istnienie życia na Ziemi.

Dodaj komentarz

loading...

Najwcześniejsze szczątki beznogich płazów odkryto w USA

Naukowcy odkryli na terenie Arizony odciski ciał najstarszych beznogich stworzeń bezkręgowych, które żyły na Ziemi około 220 milionów lat temu, pod koniec ery triasu. To odkrycie cofa czas ich pojawienia się o około 35 milionów lat w przeszłość. Praca została opublikowana w czasopiśmie Nature. Wyniki zostały ogłoszone w środę przez służbę prasową Amerykańskiego Uniwersytetu Technologicznego Wirginii (VT).

 

To odkrycie po raz kolejny podkreśla znaczenie znajdowania nowych skamieniałości dla rozwiązania najbardziej kontrowersyjnych kwestii w paleontologii. Kiedy eksperci  odkryli podwójny rząd zębów, od razu zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z najstarszym przedstawicielem beznogich bezkręgowców. 

 

Na Ziemi występują trzy rzędy płazów - szeroko rozpowszechnione płazy ogoniaste i bezogoniaste oraz ich znacznie rzadsi krewniacy spośród beznogich płazów-robaków. Swoim wyglądem stworzenia te bardziej przypominają węgorze lub robaki niż żaby, traszki i inne ogoniaste i bezogoniaste płazy.

 

W ostatnich dziesięcioleciach toczyła się zaciekła debata między paleontologami i genetykami na temat tego, jak i kiedy powstały beznogie płazy. Z jednej strony analiza genomu robaka pokazuje, że te płazy pojawiły się około 370-270 milionów lat temu, jeszcze w epoce karbonu lub permu, na długo przed pojawieniem się dinozaurów. Z drugiej strony najstarsze odciski ich ciał znalezione w całym okresie istnienia nauki pochodzą z epoki jurajskiej – ich wiek to około 185 milionów lat.

 

Naukowcy z Arizony zrobili duży krok w kierunku rozwiązania tych sporów, badając skamieliny znalezione w Parku Narodowym Skamieniałego Lasu, położonym w północno-zachodniej części tego stanu. Na jego terenie znajdują się skały powstałe pod koniec triasu, wewnątrz których znajduje się duża ilość odcisków ciał starożytnych zwierząt, a także skamieniałe pnie drzew.

 

Amerykańscy paleontolodzy odkryli w tym rezerwacie fragmenty szczęk i kości nieznanego wcześniej beznogiego gatunku płazów, który nazwano Funcusvermis gilmorei na cześć piosenki „Cool worm” (ang. Funky worm) autorstwa Ohio Players i słynnego amerykańskiego paleontologa Neda Gilmore'a. Według naukowców długość ciała tych płazów wynosiła zaledwie kilka centymetrów, a ich masa była również bardzo mała.

 

Wiek tych skamieniałości oceniają naukowcy na około 220 milionów lat, co przesuwa czas pojawienia się robaków o około 35 milionów lat w przeszłość. W przeciwieństwie do współczesnych beznogich płazów, Funcusvermis gilmorei były znacznie bardziej podobne do żab i traszek, a ich najbliższymi krewnymi były tak zwane dyssophorid temnospondyle, wymarłe płazy, które są domniemanymi przodkami współczesnych anuranów.

 

Odkrycie Funcusvermis gilmorei, według Kligmana i jego współpracowników, sugeruje, że dyssophorid temnospondyle i ich najbliżsi krewni byli również przodkami beznogich płazów. Również odkrycie tej skamieliny w Arizonie, która znajdowała się w pobliżu równika w epoce triasu, wskazuje, że zwierzęta beznogie pierwotnie żyły w równikowych regionach Ziemi, gdzie są obecnie najczęściej spotykane, doszli do wniosku paleontolodzy.

Dodaj komentarz

loading...

Zdaniem naukowców działających na zlecenie ONZ, Ziemia może wpaść w „pętlę śmierci” z powodu zmian klimatu

Analitycy z brytyjskiego centrum IPPR przewidzieli, że planeta może znaleźć się w „pętli śmierci” z powodu zmian klimatycznych. Poinformowano o tym na oficjalnej stronie organizacji.

 

Na 74 sesji zwyczajnej ONZ poruszono temat wspólnych działań na rzecz utrzymania wzrostu temperatury na świecie poniżej 1,5°C. Naukowcy pracujący na zlecenie ONZ uważają, że niepowodzenie państw w radzeniu sobie z kryzysem klimatycznym i środowiskowym może prowadzić do konsekwencji, które podważą zdolność społeczeństwa do zajęcia się pierwotnymi przyczynami tego kryzysu, czyli do powstania „pętli śmierci”.

 

Ich zdaniem skutki kryzysów, nieumiejętność radzenia sobie z nimi, odwracają uwagę i środki od eliminowania ich przyczyn. W szczególności, jak wyjaśnili eksperci, społeczeństwo dyskutuje o nieuchronności wzrostu temperatury o 1,5°C, zamiast podejmować odpowiednie działania w celu jego obniżenia.

 

Analitycy twierdzą, że potrzebne są systematyczne wysiłki, aby przeciwdziałać zagrożeniom i wykorzystywać możliwości szybkich działań środowiskowych, jakie stwarzają pogłębiające się skutki kryzysu. W przeciwnym razie świat mógłby pogrążyć się jeszcze bardziej w śmiertelnej spirali przyspieszających wstrząsów środowiskowych i nieproduktywnych reakcji obronnych, podsumowali naukowcy.

Dodaj komentarz

loading...

Naukowcy wyjaśnili pochodzenie tajemniczych dziur w lodach Antarktyki

Naukowcy od bardzo dawna przyglądali się dziwnej anomalii na Morzu Weddella, położonego u wybrzeży Antarktydy. W tamtejszych lodach co jakiś czas pojawiają się ogromne dziury, które po jakimś czasie znikają. Naukowcy prawdopodobnie zdołali wyjaśnić, w jaki sposób i dlaczego powstają te struktury.

 

Połynie, przeręble w lodach Arktyki i wokół Antarktydy, powstają zupełnie naturalnie i są chętnie wykorzystywane przez lokalne zwierzęta. Jednak połynie na Morzu Weddella są nietypowe. Już w 1974 roku, na zdjęciach satelitarnych w pobliżu podwodnej góry Maud Rise, po raz pierwszy zauważono gigantyczną dziurę o wielkości zbliżonej do powierzchni Nowej Zelandii.

 

Ogromna dziura w lodzie pojawiła się ponownie w 1975 i 1976 roku, choć temperatury w tym regionie były znacznie poniżej zera. Od tamtego czasu, naukowcy od wielu lat nie obserwowali podobnej struktury, dlatego uznali, że połynie takich rozmiarów mogły mieć związek z jakimś rzadkim procesem. Jednak wielka dziura w lodzie, tym razem o wielkości amerykańskiego stanu Maine, ponownie pojawiła się w 2016 i 2017 roku.

Zdjęcie satelitarne, wykonane 25 września 2017 roku, przedstawiające dziurę w lodzie - źródło: NASA Worldview/NASA Blue Marble

Naukowcy z Uniwersytetu Waszyngtonu postanowili zbadać to zjawisko. W tym celu wykorzystano zdjęcia satelitarne i pływające roboty, a nawet foki, którym umieszczono na głowach czujniki. Wyniki badań przeprowadzonych w 2019 roku wskazują na kilka czynników, które muszą wystąpić razem, aby przyczynić się do powstawania wielkich otworów w lodach Morza Weddella.

 

Źródło: Dan Costa/Uniwersytet Kalifornijski w Santa Cruz

Dane pochodzące z kilku źródeł wskazują na specyficzne warunki oceaniczne oraz bardzo intensywne sztormy na Morzu Weddella. Gdy silne wiatry wieją bliżej wybrzeża Antarktydy, podwodna góra Maud Rise powoduje powstawanie wirów. Wtedy bardziej słona i cieplejsza woda przedostaje się z głębi oceanu na powierzchnię, gdzie następnie ochładza się, gęstnieje i opada. Efektem tego jest zapętlenie, które utrudnia formowanie się lodu.

Naukowcy przewidują, że wraz z zachodzącymi zmianami klimatycznymi, tego typu anomalie na Antarktyce będą występowały coraz częściej. Z kolei powstawanie połyni przyczyni się do globalnego ocieplenia, ponieważ na dnie Oceanu Południowego uwięzione są pokłady dwutlenku węgla. Im częściej będą powstawać dziury w lodach Antarktyki, tym więcej będzie uwalniać się gazu cieplarnianego do atmosfery.

 

Dodaj komentarz

loading...